Choć łączy je biały kolor ścian, każde pueblo jest inne i wyróżnia się niepowtarzalną urodą. Usadowiły się u stóp gór lub na przełęczach, a ich mury przechowują pamięć z czasów średniowiecza. Odbyliśmy sentymentalną podróż po krainie „pueblos blancos” w Andaluzji, zaglądając do niektórych białych miasteczek i wiosek, niekoniecznie tych najsłynniejszych, a także podążając śladami „bandoleros” […]
Notatki z podróży
Drakulę wykreśliliśmy całkowicie z agendy naszej podróży po Siedmiogrodzie. Legenda o słynnym wampirze – nadymana jak balon przez rumuńską propagandę turystyczną, w dodatku naciągana wbrew faktom z historii, nie będzie nas w ogóle zajmować. Zostawiamy ją nienasyconym miłośnikom horrorów. Ten region ma coś cenniejszego do zaoferowania niż fantazje drugorzędnego pisarza angielskiego z XIX wieku, który […]
To raczej liliput niż porządna góra – zaledwie 902 m n.p.m. Ale warto zajrzeć na najwyższy szczyt Algarve – Foia, bo stąd można zobaczyć prawie pół tej najbardziej egzotycznej i najmniej portugalskiej części kraju. Widać przede wszystkim potęgę otaczającego od południa i zachodu Atlantyku. Królujące tam wiatry przez kilka wieków napędzały rozwój żeglarstwa i przybrzeżnego handlu. Karawele z tutejszych portów docierały w średniowieczu aż do brzegów Afryki. Nieprzypadkowo Algarve stało się kolebką średniowiecznej morskiej potęgi Portugalii. A dziś gdy dawne mocarstwo morskie stało się już tylko legendą, chłodne wiatry znad Atlantyku – mają znowu zbawienny wpływ na tutejszą gospodarkę. Łagodząc dotkliwe na tej szerokości geograficznej upały – sprzyjają napływowi milionów turystów.
Ameryka zdejmuje z cokołów pomniki swojego słynnego odkrywcy. Kolumb zbyt mocno kojarzy się tam z nieszczęściami, jakie to odkrycie przyniosło. A jak mają się pomniki Kolumba w Hiszpanii? Pojechałem specjalnie do Palos, małego miasteczka nad Atlantykiem (blisko 100 km na zachód od Sewilli) – to prawdziwe pomnikowe zagłębie. Monumentów, muzeów i pamiątkowych tablic oraz innych miejsc na cześć Kolumba i jego żeglarzy naliczyłem tutaj aż kilkanaście, a dwa pomniki należą do najwyższych w świecie. Gdyby protesty przeciw pomnikom odkrywcy Ameryki miały wybuchnąć w Hiszpanii, ich uczestnicy w okolicach Palos, mogliby nie dać sobie rady.
Jedziemy z Francji tą samą drogą, jaką Salvador Dali wielokrotnie pokonywał, wracając z Paryża do krainy swojego dzieciństwa. Opadająca w kierunku Morza Śródziemnego szosa kluczy licznymi serpentynami. Nagle w oddali wyrasta przed nami sylwetka przysadzistej, geometrycznej bryły kościoła, otoczonego białymi zabudowaniami. Wówczas nie mieliśmy jeszcze świadomości, czym był dla Salvadora Dali ten właśnie krajobraz, który nas tak zauroczył, że zatrzymaliśmy auto na poboczu.
Gdy wylądowaliśmy w Kolombo w ostatnich dniach stycznia br., zaskoczyła nas od razu dziwnie nerwowa atmosfera panująca na lotnisku. Nie zdążyliśmy jeszcze opuścić samolotu, a już na pokładzie pojawiła się ekipa dezynfekująca powietrze, którym przed chwilą oddychaliśmy. Natomiast wszyscy obsługujący nas na lotnisku nosili bez wyjątku białe ochronne maseczki. Przestaliśmy się temu wszystkiemu dziwić, gdy zerknęliśmy na tablicę z przylotami. Widniało tam aż kilka połączeń z Chinami.
Bestie z Komodo zamiast rzucać się na dzikie zwierzęta lub przynajmniej powarczeć na turystów wolą delektować się podrzucanymi im kurczakami. Taki jest jeden ze skutków inwazji turystycznej na słynny park narodowy w Indonezji, w którym żyją olbrzymie gady przypominające legendarne smoki. Władze Indonezji zapowiedziały właśnie wprowadzenie od przyszłego roku wielu ograniczeń dla turystów.