Klementyna Suchanow, Królowa Karaibów, Grupa Wydawnicza Foksal, Warszawa 2013
Bez znajomości najnowszej historii Kuby trudno cokolwiek zrozumieć w tym kraju. Dlatego polecam oryginalną książkę o Kubie napisaną przez Klementynę Suchanow, pisarkę, i tłumaczkę, znaną autorkę książek biograficznych o Witoldzie Gombrowiczu. Pomysł na napisanie „Królowej Karaibów” zrodził się podczas opracowywania biografii tego słynnego polskiego pisarza, żyjącego ponad 20 lat w Argentynie. Otóż jednym z przyjaciół Gombrowicza podczas pobytu na emigracji był oryginalny kubański pisarz Virgilio Piñera, który często przebywał w Buenos Aires. Obydwaj pisarze poznali się w tym mieście i potem wymieniali z sobą listy.
Klementyna Suchanow wybrała się na Kubę, aby odszukać korespondencję pomiędzy pisarzami. Spędziła w Hawanie parę miesięcy, ale wykorzystała ten czas nie tylko na szukanie śladów literackiej przyjaźni polsko-kubańskiej czy na śledzenie tragicznego losu Virgilio Piñery, który nie znalazł akceptacji ani na Kubie (jako homoseksualista był prześladowany przez reżim Castro), jak i w Ameryce Łacińskiej. Zebrała również interesujące materiały do burzliwej historii „czterech muszkieterów” kubańskiej rewolucji: Fidela Castro, Che Guevary, Camilo Cienfuegosa i Hubera Matosa. Wszyscy już nie żyją. Jako ostatni zmarł Fidel Castro w roku 2016.
Główna teza historycznego śledztwa, przeprowadzonego przez Klementynę Suchanow jest następująca: Fidel Castro w ramach umacniania swojej władzy eliminował konsekwentnie wszystkich potencjalnych konkurentów. Pozbył się więc także swoich 3 najbliższych współpracowników tym bardziej, że zaczęli oni mieć odmienne zdania na temat zmian, jakie powinny zachodzić na Kubie po zakończeniu rewolucji. Huber Matos, który z rozkazu Fidela Castro odsiedział w kubańskich więzieniach 20 lat wyroku za rzekome zorganizowanie spisku kontrrewolucyjnego (zmarł na emigracji w roku 2014) powiedział w jednym z wywiadów: „Jeśli czegoś żałuję, to tego, że pomogłem Castro, temu człowiekowi o niezwykłej skłonności do zła i ciosów poniżej pasa, w dotarciu do władzy. Fidel nie był ani marksistą, ani leninistą, był egotystą zżeranym przez ambicję, który z rewolucji uczynił prostytutkę i który poprzez swe rządy za pomocą terroru, prześladowań oraz udawania przemienił Kubę w jedno wielkie więzienie.”
Natomiast o tragicznych losach zastępcy Komendanta Che Guevary powiedział: „To manipulacja Castro. Che był marionetką w jego rękach. Użył go na Kubie, namaścił, wyniósł, a potem wysłał do Boliwii. I przejął jego dziennik, przepisał, dodając wszystko, co konieczne, by wyciągnąć z tego korzyści. Castro jest wielkim manipulatorem i mit Che jest mu bardzo na rękę.”
Pomnik Che Guevary w Santa Clara , gdzie Fidel Castro zorganizował mu monumentalne mauzoleum
Klementyna Suchanow zwraca uwagę na jeden z rzadziej postrzeganych aspektów reżimu Castro – szczególna dbałość wodza o własny wizerunek. Można nawet powiedzieć, że pod tym względem wyprzedził epokę, był wielkim politycznym celebrytą i mistrzem marketingu politycznego w czasach, gdy jeszcze nikomu nie śniło się o stosowaniu tak wyrafinowanych metod.
Już jako student przygotowywał się bardzo starannie do wystąpień publicznych. Przejawiał już wtedy ponadprzeciętne zdolności aktorskie. Wszystkie jego głośne, długie przemówienia były wystudiowane i obliczone na efekt piarowy. Tworzył w nich zawsze wokół siebie aureolę wielkiego rewolucjonisty, bohatera wojny partyzanckiej, męża opatrznościowego Kuby, który potrafi zawsze ocalić wyspę przed zakusami USA.
Znakomitym przykładem tego, jak Castro dbał o własny wizerunek, było jego zachowanie po śmierci Che Guevary. Wpadł „w stan nieskrywanej euforii i był tak zaabsorbowany politycznym rozegraniem sytuacji, że nie miał czasu na żałobę” po śmierci swojego najbliższego współpracownika. Zorganizował wielki wiec polityczny i odczytał list pożegnalny Che, który prawdopodobnie nie był oryginalna wersją. Pisze Suchanow: „Liczba teatralnych gestów, wyszukana modulacja głosu czynią z tego wydarzenia spektakl pozostawiający w tyle wszystkie latynoskie telenowele.” Nawet śmierć swojego zastępcy potrafił wykorzystać do podkreślania własnej wielkości i nieomylności.
Fidel nie lubił pisarzy, traktował ich jako zgraję pederastów. Wyjątkiem był tylko Kolumbijczyk Gabriel Garcia Marquez, z którym się przyjaźnił, ale i ta przyjaźń musiała być w jakiś sposób także piarowa ze względu na rangę, jaką miał laureat nagrody Nobla w świecie, a zwłaszcza w Ameryce Łacińskiej. Nieprzypadkowo pisarz otrzymał od Castro prezent w postaci ogromnej willi i luksusowego samochodu.
Zdjęcie młodego brodacza Fidela Castro podczas objazdu po kraju. Pozostawił po sobie liczne tablice i plakaty upamiętniające jego „genialne” pomysły i inicjatywy. Oczywiście zaopatrzone w cytaty i autografy. Akurat na powyższym zdjęciu Fidel podczas pobytu w rejonie słynnych bagien Zapata wypowiada się na temat potrzeby ochrony populacji krokodyli przed ich wyginięciem.
Castro uwielbiał kontakty z prasą. Dziennikarze z całego świata wiedzieli dobrze o tym i tłumnie go odwiedzali. Jeszcze jako dowódca skromnego liczebnie oddziału partyzanckiego w górach Sierra Maestra udzielił kilku sensacyjnych wywiadów, które odbiły się potem szerokim echem w świecie. I które przyczyniły się do budowania legendy wodza rewolucji. Urok przystojnego brodacza, mściciela z gór musiał działać na zagraniczną opinię publiczną. Dlaczego cały świat przeżywał tę fascynację? Suchanow pisze, że również dlatego, iż przywódcy rewolucji byli bardzo fotogenicznymi i atrakcyjnymi mężczyznami. Ich wizerunek odbiegał radykalnie od dotychczasowego wyobrażenia wybitnych polityków, którzy zazwyczaj bywali starzy, brzydcy i otyli. Roosevelt, Churchill czy Chruszczow to tylko niektóre przykłady. Pisze Suchanow:” Kubańscy brodacze wprowadzają nowy styl. Romantyczne długie włosy, nonszalancja, pewność siebie i muskulatura zamiast opasłych brzuchów. Do tego brody, które aż się proszą o skojarzenia z Chrystusem”.
Oczywiście smakoszów literatury informuję, że autorka podczas tropienia rewolucyjnych wątków nie zaniedbała wcale historii przyjaźni Gombowicza i Virgilio Piñery. Losy obydwu pisarzy zbiegają się chronologicznie z losami rewolucji. Tylko Kubańczyk był bezpośrednim świadkiem wydarzeń i początkowo wiązał z nimi wielkie oczekiwania. Jest ironią losu, że w czasie gdy rozgrywała się rewolucja na Kubie, Gombrowicz był w trakcie tworzenia (trwało to w sumie aż kilkanaście lat i było literacką męczarnią ) słynnego dramatu „Operetka”. Przedstawił tam w groteskowej formie wykluwanie się totalitaryzmu. Tylko Gombrowicz nie miał nigdy złudzeń co do tego, czym kończy się krwawe przekazywanie władzy ludowi.
Dodaj komentarz